Beat The Nonsense #4: Do cholery, o czym te IT-ludki mówią? (w paraleli do piwa)
U Was też tak jest, że do excela wysyła się tych, którzy raczej słabo radzą sobie z klawiaturą i lepiej by opanowali te dziesięć klawiszy z cyferkami niż próbowali dostarczać cokolwiek na produkcję? A może jest jeszcze gorzej, bo za właścicielowanie produktu zabiera się klient, który raczej zna się na prowadzeniu swojego warzywniaka niż na IT?
Eh, ciężki jest los programisty wśród ludzi nie odróżniających GIT-a od IDE. Najlepiej z takimi nie gadać, tylko zająć się robotą a wymagania kazać przesłać na piśmie. Wszystko byłoby cacy, gdyby tylko cały ten agile na to pozwalał. Niestety trzeba chodzić na syncki i przekonywać, że coś jest lub nie jest możliwe. Gdyby chociaż oni cokolwiek z tego rozumieli… Gdyby tylko pozwoli nam zestawić pipeline po Bożemu… Może dałoby się im to przetłumaczyć z naszego na mugolski?
A może jesteś po drugiej stronie barykady i musisz pracować z "informatykami", którzy sypią slungiem na przerwie kawowej i nikt ich nie rozumie, a pracujesz z nimi i uśmiechać się ze zrozumieniem po prostu wypada... Gorąco zachęcamy do przynoszenia przykładów z Waszych firm - nasz gość chętnie podejmie się przetłumaczenia tych mądrości z krasnoludzkiego na mowę wspólną.
***
Wyzwanie to podjął Tomek Trzciński, programista, metal i piwosz.. ekspert od robienia wszystkiego naraz, czyli kodowania z piwem w ręku (w imię natchnienia).Tomek obiecał, że po żołniersku (bo zdarzyło mu się służyć w naszej armii) wyłoży o co chodzi w tej IT-nowo-mowie w paraleli do przemysłu wytwórczego, tzn. porówna dwa pipeline’y - dostarczanie oprogramowania z dostarczaniem piwa. Będzie krótko, zwięźle i treściwie. A... I pewnie na jednym się nie skończy... ERROR: NULL POINTER EXCEPTION in line #wro256: Kto był ten wie
